Piotr Bałtroczyk – człowiek, który mówi tylko o rzeczach, na których się zna
„Starość nie jest dla mięczaków!” Deklarował ze sceny sępoleńskiego Centrum Kultury i Sztuki Piotr Bałtroczyk. Satyryk, jeden z pierwszych polskich stand-uperów, zawitał do nas ze swoim nowym programem i po dwugodzinnym monologu zostawił publiczność we łzach. Spokojnie, były to łzy spowodowane wyłącznie długotrwałym śmiechem.
Bałtroczyk to obok Andrzeja Poniedzielskiego, Artura Andrusa i Jerzego Kryszaka jeden z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych polskich satyryków, artystów utożsamianych z początkami prawdziwego polskiego stand-upu. Nasz gość, jak sam siebie określa, „wycieruch sceniczny z 40-letnim doświadczeniem”, nieprzerwanie przez 120 minut sypał z rękawa anegdotami i autobiograficznymi żartami sytuacyjnymi. Sępoleńska publiczność dowiedziała się między innymi, jak Bałtroczyk spędzał trudny okres pandemii, poznała kulisy jego równie trudnych relacji z dziećmi (zarówno swoimi, jak i cudzymi), a także otrzymała kilka cennych rad dotyczących szpitalnego savoir-vivre’u czy damsko-męskich relacji. Godna podziwu umiejętność zabawy słowem i puentowania z pozoru zwyczajnych sytuacji sprawia, że humor Bałtroczyka trafia do odbiorcy wielopokoleniowego. I choć sam artysta, żartuje, że kolejną trasę zamierza zagrać po Domach Spokojnej Starości i oddziałach geriatrycznych, to jednak jesteśmy przekonani, że na zasłużoną emeryturę przyjdzie mu jeszcze poczekać. Bałtroczyk bawi, bo jego żart jest bliski życia przeciętnego Kowalskiego, a jednocześnie ma on w sobie intelektualny błysk i pozwala docenić szlifowany przez lata kunszt, który doprowadzony do perfekcji zyskał mu miano jednego z najlepszych w swoim niełatwym zawodzie.
Dwie godziny wielotematycznego monologu upłynęły niesprawiedliwie szybko, próżno było oczekiwać od naszego gościa bisu – jako zagorzały fan piłki nożnej spieszył się na finałowy mecz Ligi Mistrzów. Nie dowiedzieliśmy się niestety z którym zespołem sympatyzuje, toteż nie wiemy czy wizytę w Sępólnie Krajeńskim będzie wspominał jako wieczór triumfu czy klęski swojej ulubionej drużyny. My niewątpliwie zapamiętamy ją jako jeden z najweselszych wieczorów w historii Centrum Kultury i Sztuki.
Materiały CKiS w Sępólnie Krajeńskim
Tekst: Michał Pick
Fot.: Jacek Wojtania